O mnie

Moje zdjęcie
Katowice, Śląskie, Poland

wtorek, 31 maja 2011

Zupa krem z białych szparagów na mleku kokosowym z czarnymi i zielonymi dodatkami

Do zupy tej przymierzałam się już kolejny sezon szparagowy i wreszcie stanęła na naszym stole w pełnej krasie. I ku mojemu zaskoczeniu i uciesze okazała się być bardzo szparagowa. Dodatek imbiru dodał jej wyrazu. No i oczywiście nie bez znaczenia było mleko kokosowe.


Przepis pochodzi z Kwestii Smaku. Jednak wprowadziłam trochę zmian:).







Składniki dla 2 osób:

- pęczek białych szparagów – obranych i pokrojonych na kilkucentymetrowe kawałki;
- 1/3 cebuli - drobno posiekanej;
- ok.1/2 łyżeczki mielonego kardamonu;
- ok. ½ łyżeczki imbiru;
- 1/3 mniejszego selera - pokrojonego w kostkę;
- 100 - 130 ml mleka kokosowego;
- 100 ml mleka krowiego;
- sól i pieprz do smaku;
- bulion;
- łyżka lub dwie szczypiorku – drobno posiekanego;
- ugotowany czarny ryż;
- olej do smażenia;


Wykonanie:

1. W garnku z grubym dnem rozgrzać olej, dodać cebulę i dusić na małym ogniu do zeszklenia. Po chwili dodać kardamon imbir, po kilkunastu sekundach dodać selera, wymieszać i smażyć przez około 2 minuty.
2. Do garnka dorzucić szparagi, ale końcówki pozostawić, bo będą dodane później. Wymieszać i dusić przez około 2 minuty mieszając od czasu do czasu.
3. Wlać mleko kokosowe, mleko krowie oraz tyle bulionu aby płyn przykrył warzywa. Gotować pod przykryciem na małym ogniu przez około 15 minut, aż warzywa będą miękkie. Na ok. 7 minut przed tym czasem dołożyć końcówki białych szparagów, które powinny pozostać al dente.
4. Zupę zmiksować, ale uprzednio należy wyjąć końcówki szparagów, które przydadzą się do ustrojenia zupy.
5. Zupę ponownie podgrzać i doprawić w razie potrzeby solą i pieprzem. Jeśli zupa jest za gęsta, dodać bulionu.
6. Zupę rozlać do przygotowanych miseczek, łyżką nałożyć czarny ryż w środek misek, tak, by jego część wystawała, udekorować końcówkami szparagów wbitymi w ryż, a wokoło posypać szczypiorkiem.






Zupa wchodzi do naszego repertuaru potraw, które powtórzę w kolejnym sezonie szparagowym. Nie tylko doskonały smak, ale i kuszący i cieszący oko wygląd.

poniedziałek, 30 maja 2011

Zupa krem z groszku i bazylii z anchovies i jajkami przepiórczymi - zielono, lekko i mega szybko

Pyszna i lekka zupa o łagodnym smaku, który można wzmocnić dodając anchovies, co uczyniłam. Jeśli ta zupa ma być preludium do dalszej części obiado – kolacji, to można zrobić mniej gęstą i nie dodawać zbyt wielu jajek. Jeśli natomiast, tak jak u nas stanowiła główny posiłek, to gęsty krem jest jak najbardziej na miejscu. Grzanki do chrupania mile widziane, z czego skorzystał mąż.





Składniki dla 2 osób:





- groszek – u mnie suchy, moczony przez noc - ugotowany, może być mrożony;
- 2/3 lub cały pęczek bazylii;
- ½ cebuli – posiekanej;
- kilka filetów anchovies – pokrojonych na drobne kawałki;
- jajka przepiórcze – ugotowane na twardo;
- bulion;
- kilka łyżeczkę jogurtu;
- olej do smażenia;




Wykonanie:

1. W garnku rozgrzać odrobinę oleju do smażenia i obsmażać cebulę.
2. Do garnka wlać bulion i dodać ugotowany wcześniej groszek lub wrzucić mrożony.
3. W międzyczasie ugotować jajka przepiórcze na twardo – 3 minuty we wrzątku – i przekroić na połówki po obraniu. Przygotować anchovies.
4. W blenderze lub z pomocą żyrafy zmiksować zupę z listkami bazylii. Kilka listków zostawić do przyozdobienia.
5. Zupę ponownie podgrzać, doprawić, dodać jogurt.
6. Po rozlaniu do miseczek ułożyć na wierzchu jajka i anchovies.




Przepis, z uwagi na sporą ilość bazylii dodaję do akcji Pluskotki - zielnik kuchenny.






















sobota, 28 maja 2011

Szparagi sezamowe i PRAWDZIWY SOJOWY makaron!


Makaron sojowy! Pod taką nazwą handlową sprzedawany jest makaron o wyglądzie cienkich przezroczystych nitek. Długi czas kupowałam go i byłam święcie przekonana, że jem makaron – faktycznie sojowy. Jednak moje przekonanie zmąciło któregoś dnia przeczytanie składu. Otóż nie była to soja, tylko skrobia fasoli mung!!! Zaczęłam wielotygodniowe poszukiwania makaronu sojowego, związane z uważnym czytaniem etykiet makaronów o nazwie „sojowy” i za każdym razem to samo – fasola mung! Sprzedawcy w sklepach na pytanie o makaron sojowy nieodmiennie wskazywali na ten właśnie makaron – nazywany sojowym i patrzyli na mnie jak na czepialską. A ja już wiedziałam, że nie chcę jeść skrobi fasoli mung, tylko makaron sojowy, zrobiony z prawdziwego ziarna soi.


Po długich miesiącach lub nawet po ok. 2 latach całkiem niedawno odkryłam w sklepie ze zdrową żywnością makaron SOJOWY zrobiony nomen omen z soi. Ba, nawet w dwóch odmianach. Pierwsza wersja makaronu za nami. Niestety nie zdążyłam sfotografować opakowania, ale zrobię to przy następnej paczce i degustacji tym razem makaronu z zielonej soi.


Dodaję ten przepis do akcji viva la pasta, choć faktycznie poza wyglądem, a to z uwagi na skład, makaron ten to w zasadzie nie makaron, bo składa się nie z węglowodanów pochodzący z mąki i to wszystko jedno jakiej, czy pszennej, żytniej, orkiszowej, quinoa…, białej, czy pelnoziarnistej, tylko z soi, która ma charakter białkowy.


Smak tego makaronu odbiega od tradycyjnego smaku makaronu, natomiast nie przypomina soi absolutnie. Trzeba spróbować. Nam bardzo zasmakował, a szczególnie męskiej części domowników i już wiem, że będzie częstym gościem na naszym stole w towarzystwie rozmaitych warzywnych dodatków.

Makaron podałam z sezamowymi szparagami, które podpatrzyłam u Bei.


Moje modyfikacje w zakresie składu sosu dotyczyły ilości sosu sojowego i oleju sezamowego, a w zakresie wykonania - smażenia na oleju do smażenia, zamiast na sezamowym, a dodania oleju sezamowego w znacznych ilościach do gotowego dania, tak aby z uwagi na temperaturę nie stracił swoich cennych wartości.


Składniki dla 2 osób:


- ok. 130 g. makaronu sojowego ( można użyć dowolnego)
- pęczek zielonych grubych szparagów;

- kilka łyżek sosu sojowego;

- 1 łyżeczka cukru;

- kilka łyżek oleju sezamowego;

- 2 ząbki posiekanego czosnku;

- ok. 1,5 łyżki sezamu;
- olej do smażenia.


Wykonanie:

1. Makaron ugotować wg przepisu.
2. Sos sojowy wymieszać w małej miseczce z cukrem i sezamem.
3. Szparagi umyć, pozbawić twardych końcówek, obrać i pokroić na małe kawałki (ok. 5 cm).

4. Na patelni z grubym dnem rozgrzać olej do smażenia, dodać posiekany czosnek, krótko obsmażyć, następnie dodać szparagi i ciągle mieszając smażyć je około 4 minut. Dodać sos sojowy i jeszcze chwilkę smażyć. Szparagi mają być chrupiące.
5. Wyłożyć na talerze makaron, skropić lub polać obficie olejem sezamowy (tak ja zrobiłam), na wierzu ułożyć szparagi i ponownie skropić olejem sezamoowym.


Dzięki temu przepisowi po raz pierwszy zrobiłam szparagi stir fry, dotychczas zawsze robiłam na parze lub po uprzednim uparowaniu piekląm w piekarniku. Okazały się smakowicie chrupiące. Mąż był natomiast zachwycony ich dość orientalnym smakiem sezamowo – sojowym.


wtorek, 24 maja 2011

Ryba z tapenadą na puree z selera i blanszowanym szpinaku na pożegnanie Akcji RYBY!!!

To danie rybne zrobiłam jeszcze w czasie trwania mojej Akcji RYBY!!, ale nie zdążyłam opublikować. Zatem robię to teraz, choć już poza Akcją RYBY!!!

Przede wszystkim dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w akcji i dodali swoje przepisy na ryby. Mam nadzieję, że Akcja zmobilizowała niektórych do zrobienia dania rybnego, może przy okazji niektórzy dowiedzieli się czegoś więcej o rybach, choćby tegoo dlaczego warto je wprowadzić do swojego menu. Mam też nadzieję, że Ci, którzy dotąd kojarzyli ryby z nudnym piątkowym daniem w postaci mintaja w panierce lub paluszków rybnych, czytając naprawdę fajne i często bardzo oryginalne przepisy dodane przez uczestników, zmienią swoje zdanie na temat ryb. Wierzę, że przekonają się, iż można je przyżądzać na mnóstwo sposobów, a poza mintajem, pstrągiem, łososiem i dorszem istnieje jeszcze wiele innych ryb, a każda smakuje inaczej i ma inne wartości odżywcze.
Ostatni raz promując ryby, powtórzę, należy jej jeść, bo są źródłem wartościowego białka (słodkowodne), a także mogą być jednocześnie źródłem jednonienasyconych kwasów tłuszczowych omega – 3 (morskie). Najlepiej wybierać te z połowów, a nie hodowlane, które szpikowane są hormonami… Więcej na ten temat na stronie Akcji RYBY!!!
A teraz wracając do przepisu, to pochodzi z wielokrotnie przywoływanej książki Aldo Zilliego. Pozwoliłam sobie na drobne zmiany tj. puree z kartofli zmieniłam na selerowe, a ryby nie obsmażałam, tylko upiekłam w piekarniku.
Danie pyszne i eleganckie. Smaki doskonale się uzupełniają, tworząc idealną kompozycję.
A tapenada, którą robiłam po raz pierwszy w życiu bardzo nam smakowała.




Składniki dla 2 osób:



- 2 filety białej ryby - u mnie halibut;
- dwie średnie bulwy selera;
- mleko;
- oliwa z oliwek (ewentualnie masło, czego ja nie dodaję do puree);
- sól, pieprz, chilli;
- 500 g. szpinaku;
- 1- 2 ząbki czosnku drobno posiekanego;
- cytryna;

tapenada:


- 50 – 70 g. czarnych oliwek;
- 1 ząbek czosnku – posiekanego drobno;
- 15-20 g. sardeli (anchovies) odsączonych z zalewy;
- 8 g. kaparów;
- pieprz do smaku;
- kilka listków bazylii;
- kilka kropel soku z cytryny;
- niecała łyżka oliwy z oliwek;


Wykonanie:
Puree:selera obrać, pokroić w kostkę, zagotować w mleku i gotować , aż warzywo zmięknie. Po ugotowaniu zmiksować, dodając oliwę, sól, pieprz.
Ryba:oprószyć solą i pieprzem, skropić cytryną, nastawić piekarnik na 180 stopni. Rybę ułożyć w naczyniu żaroodpornym lub każdy filet na folii aluminiowej, wstawić do piekarnika i zapiekać ok. 15 minut.
Szpinak:Obrany, umyty i grubo posiekany szpinak udusić w kilku łyżkach wody, do zwiędnięcia liści. Następnie dodać czosnek, doprawić chilli, solą i ewentualnie pieprzem.
Tapenada:Należy zmiksować wszystkie składniki razem. Istotne jest to, aby nie miksować na gładką masę!

Danie serwuje się w ten sposób, że na talerz wykłada się szpinak, na to puree selerowe, na szczycie należy położyć rybę. Tapenadę nakłada się na rybę.


Tych, którzy jeszcze nie próbowali puree z selera, gorąco zachęcam do próby. Można zaszaleć i doprawić je na różne sposoby, dodając ulubione przyprawy, sos sojowy…. Jednak polecam gotowanie w mleku i za pierwszym razem spróbowanie w tej zupełnie podstawowej wersji.

W tej potrawie ułożonej warstwowo, smaki idealnie się komponują – charakterystyczna, mocna w smaku tapenada, dalej delikatna biała ryba, słodkawe delikatne puree i na koniec wyrazisty w smaku szpinak doprawiony na ostro, bo czosnkiem i chilli.



wtorek, 17 maja 2011

Inne risotto ze szparagami - quinoa w roli głównej

Sezon szparagowy czas zainaugurować jakimś wpisem. W zeszłym roku po raz pierwszy zaczęłam moje kuchenne eksperymenty ze szparagami, począwszy od najprostszych przepisów, dających przy okazji poznać smak tych wspaniałych sezonowych warzyw – były to szparagi zawijane w szynkę suszoną, zapiekane w piekarniku, podawane z jajkami w koszulkach, bądź zapiekane z wbitym na nie jajkiem – kilki klik.
Potem były wersje sosu do makaronu ze szparagami z roquefortem klik klik .
A potem makaron zapiekany ze szparagami i łososiem wędzonym klik klik, tarta ze szparagami i figami klik klik . I kilka innych klik klik, w tym nieudokumentowanych podejść.

W tym roku sezon na szparagi rozpoczęłam delikatnym „quonotto” ze szparagami. Zrobiłam je dwukrotnie w ciągu ostatnich kilku dni. Raz z odrobinę większą ilością quinoa, tak jak to typowo w odniesieniu do risotto jest, a w kolejnym wydaniu zmniejszyłam ilość quinoa, jednocześnie zwiększając ilość szparagów i szpinaku, tak, że quinoa absolutnie nie dominowała, stanowiła natomiast równy dodatek do dania.





Mnie smakowały obie wersje, jak się okazało Niejadce, która liczy sobie już 3,5 roku także, choć z jej porcji starałam się wybrać możliwie dużo szpinaku, bo tak jakoś zgodnie z tradycją dziecięcą odrzuca dania z jego udziałem, nie wspominając o samodzielnie serwowanym szpinaku J.
Druga wersja „quinotto” (czy jest jakaś inna lepsza nazwa?) została zrobiona pod męża, aby ukrócić jego cierpienia przy jedzeniu „papki” – bo tym są dla niego wszelkie risotta, paele, pilawy… Mówi, że smakowałoby mu to, gdyby podać wszystkie składniki osobno!!! Cha, cha , to było by risotto!
Jednak jak się okazuje, nieznaczna zmiana proporcji i………mąż był zachwycony! No tego to się nie spodziewałam, liczyłam, że po prostu zje, mniej narzekając, ale że będzie mu smakować, to mnie miło zaskoczyło dając nadzieje na przyszłość.









Składniki dla 2 osób:

- 130-150 g. quinoa ugotowanej w bulionie;
- 1 ząbek czosnku – posiekanego drobno;
- ½ większej cebuli - posiekanej;
- sól, pieprz do smaku;
- ½ łyżeczki ziół prowansalskich – opcjonalnie
- 2-3 łyżki koperku;
- ok. 150 g. szpinaku grubo posiekanego;
- pęczek szparagów – u mnie bardzo grube – łodyżki pokrojone w 1,5 -2 cm kawałki, główki pozostawione;
- 2-3 łyżki startego żółtego sera – u mnie ostatnio króluje włoski provolone o ostrym smaku;
- olej do smażenia;
- oliwa z oliwek extra virgin – do serwowania.


Wykonanie:

1. Na patelni z grubym dnem rozgrzać odrobinę oleju do smażenia i obsmażać cebulę i czosnek. Następnie wsypać quinoa, zalać bulionem, gotować ok. 15 - 20 minut.
2. W międzyczasie na parze podgotować przez kilka minut ok. 4 łodyżki szparagów, po tym czasie dorzucić główki na ok. 3-4 minuty. Szparagi mają być al dente!
3. Jeśli quinoa jest już gotowa, należy dodać szpinak, wymieszać, gotować 1-2 minuty do zwiędnięcia szpinaku, dodać koperek, dodać przyprawy do smaku.
4. Na koniec wmieszać łodyżki szparagów oraz żółty ser, gotować 1-2 minuty, tyle, aby ser się rozpuścił, a szparagi ogrzały.




Ja serwuję z oliwą z oliwek oraz sałatkami.



niedziela, 8 maja 2011

Szybki makaron ze szpinakiem i grillowaną cukinią

Przepis na bardzo szybkie, lekkie i zielone danie. W diecie rozdzielnej dr Hay’a jest to posiłek węglowodanowy.
I sama ciągle zaskakuję się tym jak można na różnorodne sposoby łączyć te same warzywa, by powstawało nowe danie o innych smakach i aromatach. Wystarczy zmienić strukturę warzyw np. coś posiekać, coś zmiksować, bądź zostawić w większych kawałkach, wystarczy inaczej doprawić, bądź pokusić się o dodatek jednego innego charakterystycznego składnika np. orzechów, tahini…. i już zupełnie inne danie, a przecież to ciągle te same warzywa, które 2 dni temu gościły w kuchni w innym niepodobnym daniu. A jak jeszcze pomyślę o możliwości połączenia raz z makaronem , innym razem z Rzym, quinoa, czy orkiszem…, to już w ogóle zaczyna się szaleństwo!!!

A do tego myślę sobie, że makaron to fantastyczny wynalazek – nie dość, że urocze kształty, to jeszcze te mąki, z których można go wyczarować. Do moich ulubionych – oczywiście pełnoziarnistych - niewątpliwie należy orkiszowy, a także pszenny z quinoa, soba i z czarnego ryżu i patatów, a także ryżowy z dodatkiem dyni i imbiru i kilka innych :).






Składniki dla 2 osób:



- makaron i – u mnie tradycyjnie dwie wersje – z białej mąki z pszenicy durum – kolanka i z pełnoziarnistej - kokardki;
- mała cukinia – pokrojona na cząstki;
- 120-140 g. szpinak grubo posiekanego;
- 1- 2 ząbki czosnku;
- sól, pieprz – do smaku;
- gałka muszkatołowa – opcjonalnie;
- ser żółty o ostrym smaku – potarty - u mnie włoski provolone i dużo :);
- 2- 3 łyżki jogurtu;
- oliwa z oliwek – opcjonalnie;


Wykonanie:
1. Makaron ugotować al dente.
2. Szpinak blanszować w odrobinie wody, dodać czosnek, sól i pieprz, ewentualnie gałkę muszkatołową do smaku.
3. Na patelni na odrobinie oleju do smażenia zgrillować cukinię.
3. Do szpinaku dodać ¾ startego sera, wymieszać, dodać jogurt, cukinię i makaron. Wymieszać. Posypać pozostałym serem. Można serwować z oliwą.


Podawać z sałatkami.





czwartek, 5 maja 2011

Śledzie – pomidory – koperek – makaron = spaghetti ze śledziami


Na zakończenie mojej akcji kulinarnej: RYBY!!! - ryba, nawet jak dla mnie w nietypowej wersji, bo jako dodatek do makaronu. Trudno było mi wybrać ostatni przepis, bo mam ich jeszcze tyle do wypróbowania, ale ostatecznie w przyszłym roku zamierzam kontynuować akcję, więc będzie okazja.

A wracając do spaghetti, to robiłam je z oporami, bo śledzie charakterystyczne w smaku i obawiałam się czy w ogóle skomponują się z makaronem i to niezależnie od pozostałych dodatków do sosu. Do tego mąż na wieść o takim daniu doradzał, żebym lepiej zrobiła coś innego, bo to nie może być dobre.
Ale póki się nie spróbuje, to się nie wie na pewno i jak się przekonałam już dobrych kilka razy, od czasu, gdy prowadzę bloga i zaczęłam więcej eksperymentować z nowymi jak dla mnie składnikami i potrawami, ku mojemu zaskoczeniu coś co wydawało mi się czytając listę składników niejadalne, okazywało się dobre, a czasem wręcz pyszne.
No i to spaghetti jest właśnie takie. Najlepszym przykładem jest mąż, który początkowo zniechęcał mnie do zrobienia potrawy, a jak się okazało zjadł więcej niż zazwyczaj i orzekł, że to spaghetti jest najlepsze z wszystkich jakie jadł J. Przypomniałam mu uprzejmie, że całkiem niedawno zachwycał się spaghetti alla putanasca, jak i wieloma innymi, ale podtrzymał opinię, że to było wyśmienite, a w dodatku prezentowało się wyjątkowo elegancko na talerzu.




Jak dla mnie też bardzo dobre, ale moim ulubionym w dalszym ciągu pozostaje: makaron z Dominikany


Składniki dla 2 osób:



- makaron spaghetti – u mnie tradycyjnie dwie wersje – z białej mąki z pszenicy durum i z pełnoziarnistej orkiszowej;
- 2 małe pomidory – pokrojone w kostkę;
- 1-2 łyżeczek koncentratu pomidorowego;
- 6 małych śledzików lub 1 filet śledzia zielonego – u mnie mrożony;*
- 1/3 pęczka koperku – posiekanego;
- olej do smażenia;
- ½ cebuli - posiekanej;
- łyżka orzeszków pistacjowych przeciętych na pół i uprażonych na suchej patelni;
- natka pietruszki do ustrojenia;
- sól, pieprz – do smaku;
- ser żółty lub parmezan – opcjonalnie;
- oliwa z oliwek do serwowania;

* nie chodzi o majtasy, czy śledzie z zalewy, śledzie można zastąpić sardynkami – ale nie z puszki!!! – początkowo miałam taki plan, ale nie sposób było dostać gdziekolwiek surowe sardynki.





Wykonanie:

1. Makaron ugotować al dente.
2. Jeśli ma się 6 śledzi, to należy wyfiletować, 3 zostawić, a 3 pokroić w kostkę. Jeśli się ma większy filet śledziowy, to należy połowę pokroić na kawałki przypominające wielkością małe śledzie, a resztę na małe kawałki.
3. Na patelni na odrobinie oleju do smażenia obsmażyć śledzie nie pokrojone w kawałki przez 2-3 minuty, a następnie odłożyć na bok. Przemyć patelnię.
2. Na oleju na patelni podsmażyć cebulę, gdy się zeszkli dodać pomidory oraz małe śledzie, smażyć 3 minuty, dodać koncentrat pomidorowy, podlać odrobiną wody, doprawić solą i pieprzem. Dodać uprażone pistacje i koperek, smażyć – dusić jeszcze przez minutę.
3. Makaron wymieszać na patelni z sosem. Przełożyć na talerze, udekorować usmażonymi wcześniej całymi śledziami i natką.








Inspiracją był przepis z wielokrotnie powoływanej tu książki Ryby na różne sposoby Aldo Zilliego. Jednak tym razem wprowadziłam zmiany, bo już nie miałam ochoty na słodkie nuty w rybach tj. na rodzynki, a poza tym uznałam, że do sosu, przyda się coś więcej niż tylko cebula i orzechy, stąd dodatek pomidorów.

wtorek, 3 maja 2011

Terrina wegeteriańska – kolorowy pasztet bez pieczenia








Rozmaitych pasztetów wegeteriańskich jest bez liku. Sama robiłam już kilka – takie w których królowała soczewica lub fasola, albo miks strączkowych i kasza gryczana. Robiłam takie z dodatkiem grzybów, orzechów….
Ale terrina, którą zobaczyłam tu: tu urzekła mnie swoimi kolorami. Co więcej terriny z reguły, choć nie zawsze, mają kilka warstw, co dla mnie jest dodatkowo pociągające. Lubię kolory w jedzeniu, lubię łączenie smaków. No i w końcu ją zrobiłam.
Jest pyszna, lekka, w ustach rozpuszcza się jak pianka. Przeciwieństwo zakresie konzystencji i w delikatnym smaku do terriny z łososiem i kozim serem, którą serwowałam z okazji Bożego Narodzenia – tu: tutaj.




Składniki na jedną małą formę (jednorazówka aluminiowa):*

- 150 g. szpinaku,
- 150 g. brokułów;
-150 g. marchewki;
- 200g. – 220g. kalarepy;
- czubata łyżka czerwonej soczewicy;
- cebula;
- 3 jajka;
- 3 niepełne łyżki pszennej mąki razowej;
- 70 g. g masła;
- 1/3 szklanki śmietany 18% lub coś lżejszego;
- olej do smażenia;
- 2 łyżki startego żółtego sera;
- 1- 3 ząbków czosnku ;
- czubata łyżka posiekanego koperku
- kurkuma
- łyżeczka soku z cytryny
- mielony imbir,
- gałka muszkatołowa,
- sól, pieprz

* ilość skladników nieznacznie zmieniłam, podobnie uprościłam nieco procedurę wykonania.




Wykonanie:

1.Brokuły podzielić na różyczki. Marchew i kalarepę pokroić w większą kostkę. Warzywa ugotować na parze. Brokuły dorzucić na ostatnie 7 minut.
2. Soczewicę ugotować w niewielkiej ilości wody.
3. Szpinak pokroić (jeśli trzeba) i blanszować do zwiędnięcia, doprawić solą i posiekanym czosnkiem oraz pieprzem.
4. Cebulę i resztę czosnku posiekać, zrumienić na oleju, przestudzić. Roztopić masło.
Przygotować masę jajeczną: wymieszać żółtka, śmietanę, ser żółty i roztopione masło. Dodać podsmażony czosnek i cebulę. Powstałą masę jajeczną podzielić na trzy równe części (włożyć do trzech różnych miseczek).
5. Jedną część zmiksować z osączonymi brokułami i szpinakiem, przyprawić do smaku solą, pieprzem białym i szczyptą gałki muszkatołowej.
6. Drugą zmiksować z marchewką i soczewicą, przyprawić kurkumą, sokiem z cytryny, solą i imbirem.
7. Trzecią część zmiksować z kalarepą i koperkiem, przyprawić solą i białym pieprzem.
8. Z białek ubić pianę, podzielić ją na 3 równe części i wymieszać z trzema masami.
9. W natłuszczonej podłużnej formie układać kolejno masy: szpinakową, marchewkową i kalarepową.
10. Pasztet przykryć folią aluminiową, wstawić do nagrzanego piekarnika do 180 stopni i piec do 60 min.



Moje spostrzeżenia są takie, że faktycznie robienie tej terriny zabiera chwilę, choćby ze względu na konieczność obróbki poszczególnych warzyw i soczewicy na kolejne warstwy, a także w związku z przygotowwywaniem masy jajecznej. Odrębnym miksowaniem warzyw na każdą warstwę . Zatem najsensowniej jest robić ją w wieększych ilościach.




Related Posts with Thumbnails